Efekty lockdownu…czyli jaki jest wpływ sytuacji na Klientów wirtualnego biura w Katowicach
Ech,
wczoraj dotarła do mnie smutna informacja… jeden z naszych Klientów rezygnuje z punktu gastronomicznego… świetna firma, której działanie jeszcze rok temu było sukcesem.
Czy to ma sens? Czy z tej sytuacji można by wyciągnąć jakiekolwiek wnioski?
Wirtualne biuro to firma, która powinna pomagać innym firmom (swoim Klientom) obniżać i racjonalizować koszty. Jak to możliwe, że firma, pomimo korzystania z usług wirtualnego biura, pada?!
A no, możliwe, przede wszystkim dlatego, że koszt biura to nie jest jedyny koszt… punkt gastronomiczny (restauracja) musi dysponować lokalem, który zgodnie z wymogami sanepidu nadaje się do przygotowywania posiłków. Ponadto, te posiłki trzeba sprzedać, co z kolei oznacza konieczność skorzystania z atrakcyjnej lokalizacji, które to na ogół są najdroższe w całym mieście. Firma w lockdownie musi sobie odpowiedzieć na pytanie, które koszty są dla niej absolutnie niezbędne. Niestety, w przypadku restauracji miejsce jest elementem tożsamości. Ludzie wiedzą, gdzie Cię szukać, maja swoje przyzwyczajenia, wpadają w drodze do pracy na kawę (bo mają po drodze) z pracy (bo wygodniej zjeść po drodze do domu a nie dopiero zaczynać przygotowywać posilek, gdy się dotrze domu).
Biznes to materia, która jest w ciągłym ruchu. Żeby zarabiać, musi coś robić. Ma koszty stałe, żeby żyć, musi zarabiać. Do tego rozwój technologiczny, konkurencja z kraju i zagranicy. A teraz wirus i lockdown. W mojej głowie ponownie pojawiają się pytania: jak zabezpieczyć biznes przed trudnymi lub wręcz krytycznymi sytuacjami? Jakie działania podejmować, aby stabilizować firmę w długim okresie?
Oczywiście, nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Łatwo też mówić (czy pisać) bo to inny level emocjonalny i zawsze łatwo ‘mentalnie’, ‘myślami’ postawić się w czyjejś sytuacji…
…na żywo, gdy dany problem dotyczy naszej firmy, o to już bywa dużo trudniej.
Uważam, że w rozważaniu problemu przetrwania (np. pandemii) kluczowym czynnikiem jest czas. Wiem, że większość przedsiębiorców oczekuje od rządu konkretnej informacji, w jaki sposób (czyt. do jakiego stopnia) i na jak długo gospodarka będzie zamykana czy też hamowana. Jak widać rząd, z jednej strony pomiędzy zdaniem epidemiologów, którzy chcieliby zamknąć wszystko, z drugiej oczekiwaniami ludzi, którzy chcieliby normalnie żyć, musi na bieżąco ustalać optimum – i najzwyczajniej w świecie nie wie, jak długo potrwa zamknięcie. Bo trudno przewidzieć, jak zachwają sie ludzie i ilu z nich nie weźmie obostrzeń na poważnie.
Jaki z tego wniosek?
Przedsiębiorca musi szacować okres zamknięcia firmy sam. Tak, sam. I w zasadzie to wydaje mi się łatwiejsze, niż możnaby przypuszczać. Dlaczego? Ponieważ mniej tutaj chodzi o szacowanie samo w sobie, a więcej o relację pieniędzy i czasu. Nie znamy przyszłości. Decydujemy tu i teraz. Rozpisujemy na kartce, ile zasobów gotówkowych jesteśmy w stanie poświęcić – np. przez miesiąc zamknięcia stracimy tyle, przez kwartał tyle. Przez rok tyle. Przypomina to budowanie modelu i w zasadzie nim jest. Z ekonomicznego punktu widzenia, najbardziej właściwe byłoby całkowite zamykanie firmy tylko w tych miesiącach, w których jest pełen lockdown. Oczywiście na ogół jest to nie do zrobienia – choćby ze względu na umowy długoterminowe. Jeszcze raz, decydujemy tu i teraz. Z naszą kartką (excelem) jasno widzimy, że (aby nie stracić oszczędności życia i nie popaść w długi) nie możemy sobie powolić na utrzymywanie firmy w nieskończonym lockdownie. Decyzja powinna mieć więc wymiar krokowy. Jeżeli lockdown się nie skończy do 3 miesięcy, wypowiadamy umowę lokalu itp. Ewentualnie, probujemy się dogadać z właścicelem, dostawcami itp., że mamy prawo ponownie go wynająć lub opłacamy jakąś opłatę postojową. Przedsiębiorcy radzą sobie jeszcze w taki sposób, że proszą właściciela o informację, jak ktoś będzie zainteresowany lokalem, aby ten zadzwonił i poinformował ich, żeby mogli jeszcze wrócić. Takie rozwiązanie wchodzi w grę, gdy było się dobrym najemcą. Następnie, gdy kończy się trzeci miesiąc, po prostu działamy w sposób konsekwentny. Zatrzymyjemy największe koszty firmy.
Dlaczego wcześniejsze podjęcie decyzji jest lepsze?
Przede wszystkim, unikamy łudzenia się, że zaraz coś się zmieni, że czekanie miesiąc dłużej jeszcze nie kosztuje nas tak wiele…a potem leci miesiąc za miesiącem…
Wracając do samodzielnego szacowania okresu zamknięcia…
No, jeżeli faktycznie z naszych analiz wyjdzie, że 3 miesiące to maksimum czasu, w którym możemy czekać na koniec lockdownu i już widząc, że sytuacja rozwija się w takim kierunku, że nie ma szans na powrócenie do normalności w tym czasie – powinniśmy podjąć decyzję o zminimalizowaniu kosztów od razu. Jeżeli mamy firmę jednoosobową to sprawa wydaje się prostsza, jeżeli spółkę to siłą rzeczy jest bardziej skomplikowana. Wówczas może się okazać, że warto skorzystać z oferty wirtualnego biura, co pozwoli nam obniżyć koszty prowadzenia spółki do minimum i (miejmy nadzieję) przetrwać ten najtrudniejszy okres, przez cały czas zachowując zdolność spółki do odbierania oficjalnej korespondencji i posiadania własnego tzw. tytułu do lokalu.
Rola wirtualnego biura w czasie lockdownu i w czasie prosperity…
Szanowny czytelniku, tak jak widzisz, dostrzegam rolę wirtualnego biura w pomaganiu w przetrwaniu firmom (przedsiębiorcom) w czasach trudnych. Nasza firma też traci Klientów w okresie lockdownu. Uważam jednak, że usługa, którą jest wirtualne biuro to przede wszystkim ułatwienie życia przedsiębiorcy wówczas, kiedy jest szczególnie zajęty – czyli w czasach prosperity. Partner w bizesie, który weźmie na siebie obowiązek bieżącego odbierania i otwierania Twojej korespondencji, a także podeśle skany na maila, gdy będziesz w podróży służbowej lub na urlopie – to naprawdę przydatne rozwiązanie. Mamy Klientów, którzy rozpoczynali z nami współpracę ‘na chwilę’, dopóki nie otrzymają finansowania, nie wynajmą fizycznie biura, nie zatrudnią sekretarki, itp. W praktyce jednak okazało się, że korzystanie z naszych usług jest bardzo wygodne i Pan Prezes zdecydowanie ceni sobie fakt, że skany dokumentacji i pism urzędowych bezpośrednio przesyłane na jego maila (obok maila sekretarki) zapewniają mu spokój ducha, bo przecież nie może nie wiedzieć o jakiejś korespondencji lub nie mieć jej na mailu.
Gdzieś musi pojawić się disclaimer – oto i on:
Autor niniejszego tekstu nie ponosi odpowiedzialności za niczyje działania ani podejmowane ryzyko gospodarcze. Działasz na własne ryzyko, zakładanie firmy wiąże się możliwością porażki (czytaj: stracenia pieniędzy!) Uwaga, jeżeli firmie uda się spełnić pokładane w niej nadzieje, sukces również będzie Twój 🙂
Chciałbym dodać, że mam nadzieję, że nasz Klient (jak i Wszystkie Inne Firmy, nie tylko będące naszymi Klientami) przetrwa ten trudny czas i będziemy jeszcze długo współpracować.
Proszę zobacz, jak możemy rozpocząć współpracę:
Nasz zespół pracuje, aby utrzymywać naszą ofertę na nieustannie atrakcyjnym poziomie:
xBiuro.com Wirtualne Biuro Katowice